Po wojnie przez 20 lat mieściło się tu prewentorium dla dzieci chorych na gruźlicę. W pawilonie górnym mieszkali chłopcy, a w dolnym dziewczęta. Na miejscu była szkoła,
jadalnia i sypialnie. Dzieci miały zapewnioną całodzienną opiekę. Większość czasu spędzały na spacerach po lesie. Turnusy trwały 3 miesiące. Placówkę zlikwidowano w 1966 roku z powodu braku naboru dzieci. Budynek stał pusty przez kilka lat popadając w ruinę i ulegając dewastacji aż uległ spaleniu. Dziś po nim pozostały tylko
fundamenty. A szkoda, bo budynek był suchy, zdrowy, ze wspaniałymi podłogami, ślicznymi drewnianymi sufitami oraz pięknymi boazeriami.
Po wojnie, w czasach PRL funkcjonuje tu Państwowe Prewentorium Dziecięce „Górniak” – korzystając z górskiego klimatu leczono tu dzieci zarażone gruźlicą. Pod koniec lat osiemdziesiątych wskutek pogłębiającego się kryzysu ekonomicznego PRL budynki opuszczono – i stały tak niszczejąc, bez opieki przez trzy lata. Po zmianach ustrojowych zawiązała się wśród miejscowych przewodników górskich inicjatywa by na powrót wskrzesić do życia górskie schronisko turystyczne. I urok miejsca i uroda budynku wołały o to. Nim jednak przewodnicy doczekali się decyzji administracyjnych to nieznana do dziś ręka z zapałkami przypieczętowała los Bergfriedenbaude. Schronisko Górskiego Spokoju w kilka godzin stało się wypaloną ruiną. Był rok 1992.
(moose - wspomnienie p. Emila Pyzika z Mysłakowic)